Życie nad morzem, to inne życie. Pewnie dlatego tych ze śródlądzia nad morze zawsze ciągnie – jakby szukali tam odpowiedzi na jakieś odwieczne pytania
Dziś o te odpowiedzi trudniej, bo jednego z nadmorskich miast już nie ma.
Mariupol. Miasto Marii. Mieszkała z rodziną na jego przedmieściach. Jak i wielu innych ludzi. Pracowali w fabrykach, chodzili do teatrów, parków i na plaże. Już nie chodzą. Rosyjskie rakiety, rosyjskie czołgi i rosyjscy żołnierze zniszczyli teatry, parki, plaże.
Zniszczyli życie Marii i setek tysięcy innych ludzi. Miasto już nie istnieje – na zdjęciach satelitarnych w jego miejscu znajdują się gruzy i nowe cmentarze.
Na jego terenie pozostali okupanci, pozostały ruiny
Oraz garstka mieszkańców. Jak wygląda ich życie? Historia Marii przypomina biblijną przypowieść, straszną baśń, film postapokaliptyczny. Ale na pewno nie życie, na które zasługiwałby ktokolwiek. „Morze zostanie” to opowieść o tragedii miasta, którego wybrzeże pełne jest martwych ptaków, a jedyny ptak – gęś – który zdołał przetrwać w tym świecie, nie do końca jest ptakiem…
Spektakl „Morze zostanie” na podstawie dramatu Oleha Myhajlova i w reżyserii Kostiantyna Vasiukova to owoc współpracy charkowskiego teatru „Publicyst” i Teatru Zagłębia. To ukraińsko-polska lekcja współodczuwania, próba przekazania bólu i prostej prawdy o tym, jak łatwo jest stracić wszystko mając obok siebie agresywną i uzbrojoną Rosję.
Fot. Jeremi Astaszow